Wywiad z twórcami serwisu InTheCage.pl

Damian Jursza

Damian Jursza

Test

InTheCage.pl nie jest ani największym, ani najstarszym serwisem poświęconym MMA w polskim internecie. Można nawet powiedzieć, że w tej branży to nowicjusz. Pomimo tego jest bardzo dobrym przykładem jak fani danej dyscypliny z powodzeniem mogą stworzyć i rozwijać swój projekt internetowy. Wszak na początku drogi ważniejsze od dziennikarskiego doświadczenia są pasja i ciężka praca.

O stronie opowiadają jej twórcy Michał Malinowski, Patryk Bojańczyk i Mariusz Olkiewicz.

Spora część osób tworzących InTheCage.pl wywodzi się z Magazynu MMA. Możecie przypomnieć czytelnikom ten projekt? Kiedy i w jaki sposób narodziła się idea, aby stworzyć coś nowego?

Michał Malinowski: Z sentymentem wspominam Magazyn MMA, bo to od tego wszystko się zaczęło. W tamtej chwili był to jedyny taki projekt na rynku, coś nowego. Wszystko powstało niezwykle szybko. Robert Grol, którego poznałem na forum Cohones.pl zaproponował mi współtworzenie czegoś nowego. Nie trzeba było mnie długo namawiać, on odpowiadał za aspekty techniczne, zaś ja zwerbowałem świetny skład, który jak się okazało pracuje ze mną do dziś.  Podeszliśmy do tematu z wielką pasją, brak nam było „obycia” dziennikarskiego, jednak nadrabialiśmy to wiedzą i miłością do tego sportu. Z każdym numerem poprawialiśmy błędy, reagowaliśmy na krytykę, dzięki której stawaliśmy się po prostu lepsi. Do dziś jestem  w szoku jak miło zostaliśmy przyjęci, nie było hej tu, lecz konstruktywna krytyka poparta dużą dozą życzliwości.  Znaleźliśmy niszę, którą w jakimś stopniu wypełniliśmy. Nie chcę powiedzieć, że byliśmy prekursorami, ale chyba coś w tym jest skoro magazyn czytało blisko sto tysięcy ludzi.

Patryk Bojańczyk: Podobnie jak Michał, Magazyn MMA wspominam z ogromnym sentymentem. Dołączyłem do ekipy na bodajże dwa ostatnie numeru magazynu (nie, nie przeze mnie się posypało :)). Od samego początku odpowiedzialny byłem w dużej mierze za aspekty „niedziennikarskie”, a stricte techniczne. Poprawiałem fonty, czasami grafiki, sklejałem część magazynu. Byłem zwyczajnie gościem, który coś robił, gdy robota innych się kończyła.  Była to moja pierwsza praca związana z moją największą zajawką – MMA. Głównym celem podjęcia się tego zadania była dla mnie popularyzacja tego sportu. Cieszyłem się, że mogłem, na swój sposób, sprawić, że ktoś mógł przeczytać wywiad ze swoim ulubionym zawodnikiem. Zawodnicy, trenerzy i część tego jakże małego świata dobrze wspomina magazyn, więc chyba wykonywaliśmy dobrą robotę. W mojej głowie wciąż gdzieś siedzi Magazyn. Kto wie, może kiedyś… ;)

Mariusz Olkiewicz: Mimo, że nie miałem przyjemności uczestniczyć w „Magazynie” to pamiętam ten projekt. Miał on duży potencjał, ale regularność wymaga całkowitego zaangażowania. Czytelnika nie interesuje czy mamy szkołę, pracę, rodzinę, psa, itd. Jeśli przyzwyczaimy go do systematyczności, musimy mu ją serwować. To tak jakby nagle w poniedziałek nie było Przeglądu Sportowego. To wielkie wyzwanie, którego aż do teraz nikt się nie podjął. Chłopaki z FightExpert w pewnym sensie reaktywowali ideę tworząc papierowy magazyn, co jest obarczone jeszcze większą odpowiedzialnością. Według mnie i naszych statystyk pokolenie MMA to ludzie do 35 roku życia i co prawda fani z tej górnej granicy doskonale znają papierowe magazyny, ale nie wiem czy treści ukazywane się w bądź co bądź sporych odstępach czasowych jak na dzisiejsze czasy, dla użytkowników laptopów, tabletów i smartfonów będą po prostu świeże. Choćby dla popularyzacji dyscypliny i pokazania mainstreamowym mediom ich miejsca w naszym szeregu, mocno kibicuję temu projektowi, a moim aktualnym kolegom z redakcji gratuluję odwagi i powiedzmy… przetarcia szlaku.

Kto tworzy InTheCage.pl? Promujecie się jako portal tworzony przez fanów dla fanów? Czy są wśród Was osoby, które same próbowały swoich sił w sztukach walki?

Michał: Oczywiście! Szymon Łabacki na co dzień trenuje w AgogaGym Lębork, ma za sobą starty amatorskie w MMA,  natomiast Patryk Bojańczyk to judoka. Sam trenuję ok. 6-7 lat z przerwą na operację.  Zaczynałem od BJJ, co trwało ponad rok. Operacja i przerwa z tym związana zmusiła mnie do przerwy w treningu. Los chciał, że sekcja została rozwiązana. Małe miasto, małe możliwości, dlatego trafiłem na zajęcia karate. Po dwóch latach miałem dość. Wziąłem się za ostry trening, zebrałem grupę mocnych i silnych chłopaków i dzięki nim w kwietniu 2014 stoczyłem półzawodową walkę MMA. Do dziś się za nią wstydzę. Zawiodła mnie psychika, „zesrałem się” i nie pokazałem absolutnie nic. Do dziś boli mnie to że nie pokazałem tego co naprawdę umiem. Przyznać jednak muszę, że emocje, przygotowania do walki i cała ta otoczka to coś niesamowitego. Napięcie przed samym wyjściem, kibice którzy przejechali dla Ciebie 200 kilometrów. To jest coś niesamowitego, coś co każdy trenujący powinien przeżyć. Startowałem na zawodach amatorskich, jednak nie ma to żadnego porównania do prawdziwej walki, gdzie jest pełna hala, wszystkie oczy patrzą na Ciebie, a Ty słysząc swoją muzykę idziesz do ringu spełniać marzenia.

Patryk: InTheCage.pl tworzą sami fani tego sportu. Nikt z nas nie uważa się pełnoprawnym dziennikarzem, bo w każdym z nas drzemie cały czas osoba zajarana tym sportem. Nasi czytelnicy również mają ogromny wpływ na nas. Duży Feedback na Facebook’u czy na forum (Cohones.pl) sprawia, że wciąż się doskonalimy w tym co robimy. Co do sportów walki, to tak jak powiedział Michał – Szymon trenuje w AgogaGym Lębork, Damian – robił epizodyczne treningi w MMA Witkowo, Tomek – pilnie trenuje w MMA Wałbrzych, Krzysiek z tego co wiem, także odwiedza Ostródzki klub MMA. Mariusz i Marek to pacyfiści – kulturyści, więc oni się nie liczą (masa, masa, masa!), a Marcel nie trenuje chyba nic :) Ja natomiast długo szukałem zanim znalazłem! Zacząłem od treningów karate – na które zaciągnął mnie Michał. Trenowałem krótko, bo chwilę później z ekipą i Michałem zaczęliśmy „robić” MMA. Sytuacja życiowa chciała, że musiałem wyjechać i zamieszkać w Toruniu. Tam krótko trenowałem judo. Krótko, ale z sukcesami (V-ce mistrz UMK 2014 i mistrz 2015). Teraz obecnie porzuciłem judo i od niespełna pół roku robię BJJ. Sporty walki to ogromna część mojego życia. Cały mój tygodniowy grafik podporządkowany jest dniom treningowym, te nietreningowe – to dni stracone :)

Mariusz: Czynnie ze sportami walki nie miałem nigdy nic wspólnego. Dbam o zdrowie i aktywność fizyczną, ale lubuję się w przerzucaniu żelastwa niczym mój imiennik i gwiazda KSW. Może kiedyś również przejdę metamorfozę? Z pewnością na rywala, którego Pudzian dostał w debiucie w tej chwili jestem gotów. :D

Podczas, gdy większość idzie w krótkie multimedialne formy, wy postawiliście na serwis publicystyczny. Nie baliście się, że internauci coraz rzadziej poszukują długich treści?

Mariusz: To prawda, zalew informacji już nawet w naszej branży jest na tyle duży, że łatwiej jest poświęcić chwilę na fotkę, gif, highlight czy filmik, ale jak sam powiedziałeś „większość”, a to oznacza, że w tej większości ciężej się przebić, bo jest większa konkurencja. My w tej chwili na poziomie artykułów czy felietonów orbitujemy w niszy, a to dość wygodne, bo nie musimy robić nic na siłę, z niczym być pierwsi. Realnie w większości każdy nasz tego typu wpis to coś ekstra dla fana, który nie oczekuje, że akurat na ten albo tamten temat ktoś z nas pisemnie się wypowie. Portale newsowe nie mogą sobie na to pozwolić. Z drugiej strony mniej więcej od roku jesteśmy hybrydą. Zostaliśmy przy długich treściach, ale przy okazji bardzo istotnych albo medialnych wydarzeń, absolutnie nie unikamy form multimedialnych, one są magnesem tzn. na 10 „przyciągniętych” być może choć 1 zostanie na dłużej i poświęci czas na któryś z naszych artykułów.

Michał: Dokładnie. Tak jak mówi Mariusz, ewoluowaliśmy.  Kiedy zaczynaliśmy byliśmy nastawieni tylko i wyłącznie na publicystykę, formę pisaną. Nie wycofujemy się z tego, bo od tego się zaczęło i zawsze będzie nam towarzyszyć, jednak formy multimedialne nie są nam obce, jest ich co raz więcej i zapewne będzie, bo tego chcą internauci. Nie będziemy robić nic na siłę, jednak otwarcie się na „nowe” to nic złego.

Patryk: Mariusz i Michał dość obficie wyczerpali temat. Od siebie dodam jedynie, że forma jaką obraliśmy nie była przypadkowa. Po pierwsze to zdecydowanie duże naleciałości ze wspomnianego już dziś Magazynu MMA. Z Michałem chcieliśmy przenieść tamtą formę z kartki wirtualnego papieru na naszą stronę. Od początku uznaliśmy także, że jako portal newsowy moglibyśmy popaść w „wyścig szczurów” o informację. Kto szybciej puści newsa, kto ma lepszego. My jako fani zbieramy takie rzeczy i możemy się wtedy podzielić naszą opinią, na ten temat. Bo to tak naprawdę opinie budują dyskusje, która tworzy jakieś poglądy. W tym kierunku chcemy iść i choć czasami jest ciężko utrzymać uwagę fana przy nas, to najważniejsze by robić swoje.

Na stronie czytelnicy znajdą także video blog oraz podcasty. Jaką popularnością cieszą się takie materiały w porównaniu do tradycyjnych tekstów?

Patryk: Długo zwlekaliśmy z podcastem. Na początku sam byłem trochę sceptycznie nastawiony. W dobrej formie udało nam się przerobić nasze „fejsbukowe” rozmowy na silny, merytoryczny i opiniotwórczy content. Sam prowadziłem początkowe podcasty i jest to ciężki orzech do zgryzienia. Dziś wolę występować jako gość i dzielić się moim „januszowym” zdaniem. Pokuszę się o stwierdzenie, że produkt ten stał się naszym trzonem. Duża liczba odsłon cieszy. Cieszy także fakt, że czasami dochodzą do nas głosy : „Hej, kiedy następny podcast?”, „Jakie jest wasze zdanie o XXX ?”. Taki feedback sprawia, że chce się to rozwijać. Osobiście mogę zdradzić, że to nie jedyny produkt multimedialny, który zawita na naszej stronie w najbliższej przyszłości.

Mariusz: Takie materiały mają na pewno większy odzew, ponieważ są przystępniejsze i YouTube zlicza za nas odsłony. Byłem dość sceptycznie nastawiony do podcastów, wewnętrznie nie czułem się na siłach, przed pierwszym nagraniem byłem zestresowany, a patrząc dziś to poprowadziłem ich prawie połowę, niejednokrotnie nagrywając w pojedynkę. W moim odczuciu podcast tchnął w InTheCage drugie życie, choć przynajmniej w moim przypadku wpłynął na liczbę tekstów. Jeśli wypowiem swoje zdanie na nagraniu, to potem nie czuję potrzeby „przepisywać” tego, ale obiecuję się poprawić ;)

Michał: Nic dodać, nic ująć. Tak jak wspomnieli chłopaki, podcast to nasz sztandarowy punkt. Nie wiedzieliśmy jaki będzie odzew, mieliśmy obawy. Okazało się że niesłuszne. Pierwsze podcasty to masa błędów technicznych. Żaden z nas nie jest dziennikarzem i było sporo śmiechu. Po ponad pięćdziesięciu nagraniach tego nie ma. Nie docieramy do tylu odbiorców co konkurencja, jednak merytorycznie nie mam nam nic do zarzucenia. Jak to się ma do tradycyjnych tekstów? Cóż, każdy z nas woli obejrzeć filmik, włączyć podcast i np. grać na komputerze. Forma multimedialna mimo, iż czasem dłuższa jest wygodniejsza.

Konkurencja na rynku jest spora. Co prawda rozwój federacji KSW spowodował, że coraz więcej zwykłych ludzi interesuje się MMA, ale z drugiej strony informacje o naszych zawodnikach w UFC, KSW czy Bellatorze zaczynają pojawiać się także na ogólnopolskich portalach sportowych. Do tego jest także silna konkurencja w postacie innych stron poświęconych walkom w klatkach.

Michał: Oczywiście, konkurencja jest spora, jednak rynek jest na tyle młody że tort „polskie MMA” da się jeszcze podzielić na dość równe kawałki. My znamy swoje miejsce w szeregu, nie jesteśmy w czołówce, jednak sukcesywnie wspinamy się po tej drabince. Ogólnie to słowo „konkurencja” jest mocno na wyrost, oczywiście konkurujemy o czytelnika, jednak nie ma żadnej „złej krwi” co jest świetną sprawą. Większość ludzi pracujących w innych portalach to nasi koledzy. Nie ma zgrzytów, lecz jest zdrowa rywalizacja o materiał na czym chyba zyskuje tylko fan. I tak powinno być.

Patryk: Konkurencja to bardzo mocne słowo. Osobiście nie czuję się konkurencją dla innych portali branżowych na rynku. I to nie dlatego, że jesteśmy mniejsi czy też nie dostarczamy newsów na czas. Tu chodzi o to, że nie widzę „wroga” w żadnym portalu. Każdy z naszych publicystów, nieważne czy robi to z pasji czy pieniędzy, póki robi to dobrze niech to robi. Póki w naszej branży nie pojawią się podziały, to będzie dobrze. Zresztą to widać w naszych materiałach jak chociażby „VIPy typują: KSW 33” (gdzie typowali reprezentanci większości portali branżowych, zawodnicy czy inne osoby związane z tym sportem). Akcja ta pokazała, że jest między nami współpraca. W  końcu pracujemy nad promocją tego sportu. To jest nasz szczytny cel. Nieważne, że mamy innych pracodawców, nosimy inne loga na t-shirtach. Póki robimy to co robimy – róbmy to razem.

Mariusz: Wszedłeś na cienki lód ponieważ jak słyszę „ogólnopolskie portale sportowe” to mam same złe skojarzenia. Koledzy odnieśli się do konkurencji, więc ja na deser zostawię sobie właśnie portale. Początkowo interesowali się tylko Mariuszem Pudzianowskim, często łącząc jego występy w ringu z występami tanecznymi czy wokalnymi. Potem przewinęło się trochę nagłówków z nieprzychylnymi epitetami na temat naszego sportu. Dziś, gdy okazało się, że najlepszą zawodniczką na świecie jest Polka, Mamed Chalidow czy Michał Materla nie są bandytami, a KSW wykręca co galę milionowe oglądalności, to portale wyczuły tzw. „klikalność”. Na całe szczęście w paru portalach nad newsami trzymają piecze kompetentni ludzie i nie musimy wkładać głowy do lodu, aby się uspokoić, ale nadal w większości pobudki są czysto biznesowe. Mimo wszystko póki informacje są rzetelne i obiektywne to idziemy w dobrą stronę jako dyscyplina. Jednak  za grosz nie ufam lwiej części tych mediów, bo wystarczy chwila, aby obrócili się przeciwko nam – ludziom robiącym to z pasji, „po godzinach”, własnymi środkami i siłami.

Jakie są Wasze plany na przyszłość. Czym chcecie przekonać do siebie kolejnych czytelników?

Patryk: Naszym głównym celem jest ciągły rozwój. Nie chcemy iść w masówkę i milion wpisów dziennie. Wciąż wielu z nas stawia jakość nad ilością. Jestem przekonany, że to dobry krok. Kluczową sprawą, wydaje mi się, że są materiały multimedialne. I myślę, że w tym kierunku teraz ruszymy. Oczywiście nie przestaniemy robić publicystyki prasowej, ale chcielibyśmy wejść w tę część pozaprasową. Wymaga to jednak nakładów finansowych, a co się z tym wiąże – czasu. Przyszłość przyniesie odpowiedź. Dziś cieszę się, że trzymamy się na rynku już ponad dwa lata, ciągle się rozwijając. Obecnie jest kilka cykli, które chcemy wprowadzić w niedługiej przyszłości. Jak się przyjmą – nie wiemy.

Mariusz: Na pewno poczynimy kolejne inwestycje w sprzęt, z którym będziemy odwiedzać większą liczbę gal i klubów. Z pewnością nadal będziemy szukać nowych cykli odpowiadających na potrzeby fanów i dopieścimy wszelkie istniejące projekty oraz mocno postawimy na partnerstwo i zwiększenie atrakcyjności dla potencjalnych sponsorów, którzy pozwolą nam w realizacji aktualnych i nowych działań.

Michał: Kluczową sprawą jest dotarcie do większej ilości fanów a to wiąże się z reklamą, inwestycją. Tak też będziemy chcieli dotrzeć do docelowej grupy fanów. Nie ukrywajmy, nie jest łatwo przebić się, nie będziemy pierwsi i nieostatni, którzy poczynią ten krok. To akurat konieczne. Chciałbym by świetna robota jaką wykonują moi koledzy nie docierała do małej grupy. Ich praca jest na tyle dobra, że zasługuje na to by mogła trafić do dużo większej grupy odbiorców. Zasługują na to.

Czy wzrost popularności MMA przekłada się na zainteresowanie potencjalnych partnerów i reklamodawców?

Michał: Temat sponsorów to grząski temat. Są, jednak nie jest łatwo o nich. Jak już wspominałeś, jesteśmy głównie publicystami, nie generujemy setek tysięcy kliknięć, a to jest kluczem dla reklamodawców. Mieliśmy kilku sponsorów, rozmawiamy z wieloma firmami i być może coś z tego będzie. Sponsorzy są, jednak biznes to biznes – chodzi o kliknięcia, a materiał na naszej stronie jest skierowany do wąskiej grupy fanów MMA. Promocja o której wspomniałem wcześniej z pewnością zmieni to i wierzę że odniesiemy sukces także na tym polu.

Mariusz: Na pewno tak jest, ale my tego jakoś specjalnie jeszcze nie odczuliśmy. Ze względu na to, że dla sponsorów ważne są wymierne korzyści, nasz profil działalności może nie w pełni temu odpowiadać, dlatego musimy być elastyczni, aby kontynuować naszą pasję. Nie jest tak, że sponsorzy są zamknięci na MMA, ale zwykle to my jesteśmy inicjatorami współpracy.

Patryk: Tak jak wspomnieli już chłopaki – temat rzeka. Popularność na pewno przekłada się na zainteresowanie partnerów czy reklamodawców. My jednak nie jesteśmy portalem, który dociera swoim contentem do babci Krysi ze Śląska, więc nie jesteśmy łakomym kąskiem dla sponsorów. Współpracujemy z wieloma firmami i klubami. Jest to dobrze ugruntowana współpraca i głównie chcemy utrzymać to co jest. Pozyskanie nowych partnerów jest ważne, ale utrata starego – sprawdzonego to trudna sprawa.

Za Wami ponad 2 lata działalności InTheCage.pl. Jak sami o sobie mówicie nie jesteście dziennikarzami, lecz pasjonatami. Na pewno macie jednak jakieś cele i marzenia związane z rozwojem serwisu oraz własnym. Gdzie chcielibyście być w środowisku MMA za 5 lat? Jakie statystyki strony w pełni by Was satysfakcjonowały?

Mariusz: Chciałbym żebyśmy byli jednym z wiodących portali, który jest  opiniotwórczy, o którym się mówi, a nie tylko go zna. Abyśmy byli  kojarzeni z rzetelnością i jakością wszystkich publikacji. Liczę  również, że z czasem inwestycje się skończą, a nasza praca zacznie się  zwracać nie tylko w miłych mailach czy pochlebnych komentarzach.  Personalnie chciałbym być jako redaktor czy prowadzący hybrydą  najlepszych cech Mateusza Borka, Artura Rawicza i Kuby Wojewódzkiego tj. profesjonalizmu, luzu i błyskotliwości. Co do statystyk chciałbym, aby  wejścia na stronę zmusiły nas do zmiany serwera na większy, wideo na  YouTube nie schodziły poniżej kilku tysięcy odsłon, a liczba fanów na FB  wyniosła ponad 20 aktywnych fanów.

Patryk: Gdzie chciałbym być za 5 lat w MMA ? Sam nie wiem. Ciężko  określić, więc chyba warto podzielić moją wypowiedź na kilka części. Po  pierwsze jako zawodnik chciałbym być po kilku turniejach rangi  Mistrzostw Polski – oczywiście z przywiezionym medalem. Wiadomo, że  gdzieś tam w głowie zawsze był start na zawodach rangi zawodowej,  jednak obawiam się, że przy obecnym zawodzie, który wykonuje oraz pracy,  która zmusza mnie do częstych wyjazdów, nie mogę poświęcić tak dużo czasu i energii by przygotować się do takiego startu. Po drugie to jako  współtwórca InTheCage.pl chciałbym by ta inwestycja czasu jaki wkładam w  rozwój portalu kiedyś zaowocował stwierdzeniem: “Wow, piszesz dla ITC?  Jesteście świetni !”. Chciałbym także by nasza praca nie przeszła bokiem  i byśmy mogli być opiniotwórcami, a nie tylko krytykami opinii bardziej  znanych ludzi w MMA. Po trzecie jako fan, a to chyba najważniejsze –  chciałbym zaliczyć gale UFC jeszcze w kilku krajach na świecie – kto wie, może także za oceanem. :)Chciałbym także choć raz  zobaczyć jeszcze na żywo obronę pasa Asi Jędrzejczyk i zaliczyć kilka treningów w paru topowych klubach w Polsce :-) Co do pytania  o statystyki strony – za dużo nie powinienem o tym mówić, bo nie jestem  osobą do tego wykwalifikowaną. Myślę, że powinno być lepiej niż teraz  ;-)Ważne by progres był cały czas, by nie było momentów przestoju – bo to zabija każdy biznes.

Michał: Niezwykle trudne pytanie. Chciałbym aby InTheCage.pl było marką,  byśmy dotarli do świadomości kibiców MMA jako medium opiniotwórcze z  którym liczy się wielu. Nie wiem gdzie będę za 5 lat, gdyż to spory  odstęp czasu. Chciałbym pracować w branży MMA, nie wiem w jakiej roli, ale chciałbym robić to co kocham, mając z tego profity finansowe. Jednak  dla mnie ważniejsza jest przyszłość portalu. Po raz kolejny podkreślę że mamy świetny zespół, który cały czas się uczy i rozwija swoje narzędzia  dziennikarskie, kanały social media oraz nawiązuje coraz to lepsze kontakty.  Jeśli ktoś z tego zespołu wypłynie na szersze  wody to uznam to za  sukces.

Na koniec doradźcie coś młodszym czytelnikom. Załóżmy, że interesuje się MMA i chciałbym o tym pisać. Lepiej założyć własnego bloga albo stronę czy może dołączyć do jakiegoś istniejącego już serwisu?

Mariusz: Ja zacząłem od postów na forum, które z czasem przerodziły się w wielkie wywody, a potem w felietony. Uznałem, że zacznę coś na własny  rachunek. Tak powstała Blogoplata na Facebooku, a nim zdążyłem stworzyć swoją  stronę dostałem propozycję od Michała, na którą przystałem. Stronę  stworzyłem i początkowo łączyłem obie funkcje, ale poczułem, że muszę  się na coś zdecydować i jestem pewien, że podjąłem dobrą decyzję. Według mnie obie drogi są dobre, w tak niszowym środowisku łatwo dać się zauważyć. Jeśli robisz coś z pasji, “czujesz to” i dostajesz pozytywny  feedback  to znaczy, że warto się temu poświęcić. Dobra robota zawsze się  obroni i prędzej czy później jakieś drzwi się otworzą.

Patryk: Każda forma by się rozwijać jest dobra. Decyzja należy do osoby.  Jedni wolą coś swojego, jedni być pod kimś. Osobiście mogę polecić  dołączenie do kogoś by stać się częścią jakiegoś większego projektu,  nabrać doświadczenia, znajomości :-) Jak się nie spodoba,  zawsze można spróbować rozkręcić coś swojego :-) Trzeba  pamiętać, że konkurencja napędza rynek, a nie go blokuje…

Michał: Nie chcę się chwalić, jednak myślę że droga jaką ja wybrałem jest  odpowiednia. Warto się mocno zagłębić w temat, “pobyć” w jakimś  środowisku, poznać ludzi którzy także parają się tematem i stworzyć razem coś  nowego. Tak powstało InTheCage.pl i wydaje mi się, że to ta prawidłowa droga. Damian i Mariusz prowadzili swoje blogi, wiedzą  jak ciężko się przebić z treścią. Obaj dołączyli do naszego zespołu i  chyba nie żałują. Pokazuje to, że jednak warto trzymać się tego  “większego” i dołączyć do istniejącej redakcji. Jest łatwiej, jest mniej  obowiązków i są zdecydowanie większe możliwości, żeby „wypłynąć” ze swoimi materiałami.

LUBISZ WYWIADY Z TWÓRCAMI STRON INTERNETOWYCH? PRZECZYTAJ INNE ROZMOWY:

  • „We wrześniu 2014 roku mieliśmy 54 tysięcy unikalnych sesji i 200 tysięcy odsłon. Wrzesień 2015 to 120 tysięcy sesji oraz 500 tysięcy odsłon. Liczba użytkowników w ciągu roku wzrosła z 2000 do 6000. Nie powiem, że nie cieszy nas taka dynamika. Jak dotąd jest to wzrost czysto organiczny co dobrze wróży na przyszłość i  utwierdza w przekonaniu, że jest to fajna i potrzebna inicjatywa…” Wywiad z twórcami Enduhub.com
  • „Nigdy nie byłem zwolennikiem zakładania kilku stron o Borussii z jednego prostego powodu. Uważam, że fani powinni się jednoczyć w jednym miejscu, tworzyć swego rodzaju społeczność, a takim miejscem jest bez wątpienia Borussia.com.pl. Owszem fajnie jest posiadać własny serwis internetowy, ale nasuwa się pytanie po co? Uważam, że jeżeli ktoś marzy o karierze dziennikarskiej i chce się pokazać, to o wiele większe szansę na zaistnienie ma pisząc na forum znanego, renomowanego serwisu niż na nowej, anonimowej stronie, którą odwiedza garstka czytelników…” Wywiad z założycielem i redaktorem naczelnym Borussia.com.pl
  • „Każdy od czegoś zaczynał. W przypadku moim, jak i kilku innych piszących na Taktycznie, przerodziło się to we współpracę z agencjami skautingowymi czy z klubami, trwającą już dłuższy czas, z kolei sami odbiorcy tych analiz (a są to znane europejskie kluby), chwalą sobie dostarczane analizy…” Wywiad z autorem bloga Taktycznie.net
  • „Z punktu widzenia dziennikarskiego Igrzyska są jednak trochę niewdzięczne i bardzo trudne. Można tu praktycznie zapomnieć o jakimś ekskluzywnym materiale, rozmowie jeden na jeden z medalistą. Niemal każda gazeta, telewizja, portal mają na miejscu swoich ludzi i wszyscy dysponują niemal tym samym materiałem. Do tego dochodziły jeszcze zmagania logistyczne, dojazdy na poszczególne areny sportowe zajmowały po 2-3 godziny, a przesunięcie czasu powodowało, że kończyliśmy pracę o 3-4 rano. Można więc powiedzieć, że taki wyjazd to faktycznie spełnienie marzeń, chociaż bardziej chyba tych sportowych, aniżeli dziennikarskich…” Wywiad z założycielem i redaktorem naczelnym SkiJumping.pl
  • „Duży wpływ na rozwój rynku książek sportowych miało EURO 2012. W okresie poprzedzającym tę imprezę można było zaobserwować spore ożywienie, które objawiało się dużą liczba nowych pozycji o futbolu. Wydaje mi się, że to był moment, w którym ludzie działający w branży księgarskiej zrozumieli, iż książki sportowe cieszą się dużą popularnością i można na nich zarobić…” Wywiad z autorem bloga KsiazkiSportowe.blogspot.com
  • „Materiały zdobywałem w bibliotekach, czytałem stare stuletnie gazety, wyszukiwałem artykuły o Cracovii i fotografowałem je lub zamawiałem płatny skan, w zależności na co pozwalał regulamin danej placówki. Dziś jest łatwiej, od paru lat trwa intensywna digitalizacja czasopism w polskich bibliotekach i bardzo dużo rzeczy można zdobyć nie wstając od domowego komputera…” Wywiad z autorem bloga Fortart.blox.pl
  • „Jeden ze znanych dziennikarzy stwierdził, że zarażam pasją. Cała ekipa redakcyjna zaraża chorobliwą ambicją i niespożytkowanymi siłami. Moim zdaniem to prawdziwy fenomen, że ludzie pracujący w Canal+, Przeglądzie Sportowym, Sportklubie czy Super Expressie zgadzają się na współpracę. Przede wszystkim współpraca to spory ukłon w naszym kierunku i dowód, że ci ludzie robią to z miłości do dziennikarstwa i rozwoju osobistego. Nikomu nie płacimy, a oni poświęcają swój wolny czas dla nas oraz dla czytelników…” Wywiad z redaktorem naczelnym Ole Magazyn
Nie przegap wymarzonej pracy!
Najlepsze oferty co wtorek na Twoim mailu.