Wywiad: Radosław Soperczak – prezes Football Academy

Damian Jursza

Damian Jursza

Test

Football Academy to największa siec szkółek piłkarskich w Polsce. Liczy blisko 200 ośrodków, w których trenuje ponad 10 tysięcy dzieci.  O ich funkcjonowaniu, w szczerej rozmowie opowiada Radosław Soperczak, założyciel i prezes Football Academy. Wywiad to lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych kulisami szkolenia dzieci i młodzieży.

Zacznę przewrotnie. Szkolenie dzieci i młodzieży to już dobry biznes czy w dalszym ciągu zajęcie wyłącznie dla pasjonatów?

Szkolenie dzieci to tak wieloaspektowa dziedzina, że nie da się jej nazwać ani biznesem, ani zabawą. To coś znacznie więcej. To misja, która kieruje poczynaniami zarówno biznesowymi, jak i osobistymi sprawiając, że dedykujemy jej całe życie – przynajmniej w przypadku Football Academy. Oczywiście samo Football Academy jest zbudowane w postaci przedsiębiorstwa, które ma się samo finansować. Tym samym nie jest tajemnicą, że Football Academy zarabia pieniądze. Pytanie tylko, jak Football Academy wydatkuje pieniądze. Zarówno w chwili obecnej, jak i w dłuższej perspektywie plan jest taki, że Football Academy wydaje pieniądze na samorozwój, czyli powiększanie swojej struktury i rozwijanie kolejnych projektów. Należą do nich centra piłkarskie, rozwój zawodników w Szkole Mistrzostwa Sportowego FASE, otwieranie oddziałów za granicą czy podnoszenie jakości szkolenia i kwalifikacji naszych trenerów. My nie wstydzimy się tego, że Football Academy jest biznesem. Nie jest to jednak biznes „for-profit”, a „non-profit”.

Czy jest dobrą zabawą? Wciąż tak, ale równowaga pomiędzy dobrą zabawą a finansami musi być zachowana. W innym wypadku nie mielibyśmy do czynienia z tak dużym przedsięwzięciem o takiej skali sukcesu. Trzeba łączyć ze sobą finanse, które dają spokój oraz pasję i przyjemność, które napędzają i nakręcają nas do tego, aby budzić się przed budzikiem, iść do pracy i działać na rzecz rozwoju dziecięcej piłki nożnej w Polsce i Europie.

img_2123

Jaka jest historia Football Academy? Czy to prawda, że wszystko zaczęło się od jednej szkółki w Opolu?

To był już kolejny krok w historii Football Academy! Wszystko zaczęło się od tego, że mój sześcioletni siostrzeniec został zaproszony do jednej z opolskich szkółek piłkarskich, w której nie za bardzo spodobało nam się to, co zobaczyliśmy. To był początek Football Academy. Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł na to, żeby stworzyć Football Academy i szkolić dzieci w zupełnie innym wymiarze, niż miało to miejsce wcześniej. Wówczas wyglądało to trochę tak, że trzeba było prosić się trenera, żeby trening wyglądał przyzwoicie. Do tego rodzic był niemal zawsze traktowany jak wróg, a zarówno boiska, jak i sprzęt sportowy były słabej jakości. Tak naprawdę piłka nożna była takim sportem trochę dla wytrwałych; tych, którzy byli w stanie przejść ten pierwszy etap zniechęcenia. W pewnym momencie stwierdziłem, że można to podać zupełnie inaczej – tak jak zachodnia Europa podawała piłkę nożną. Oznacza to, że niekoniecznie od razu szukamy gwiazd sportu i drugiego Lewandowskiego, ale dajemy szansę rozwoju wszystkim dzieciom. Taka była geneza Football Academy.

To była motywacja i punkt zwrotny w całej historii, kiedy zdecydowałem: tak, zrobię to. Ta motywacja była na tyle duża, że bazując na swojej wiedzy z rynku angielskiego, kreatywności i przede wszystkim olbrzymiemu poświęceniu, skonstruowałem plan. I faktycznie – później powstała pierwsza szkółka w Opolu, żeby udowodnić, że wszystko to, co miałem w głowie i co było na papierze, może się sprawdzić w rzeczywistości. Tak też się stało i po szkółce opolskiej zaczęliśmy rozwijać kolejne oddziały w całym kraju, replikując to, co udało nam się zbudować w Opolu. Po siedmiu latach tak naprawdę osiągnęliśmy coś, co w stosunku do tego, co było na początku, jest jak porównywanie ziarnka piasku do słonia. W chwili obecnej Football Academy to ogromna marka europejska.

Jak Pan osobiście wspomina te początki? Co było w pierwszych miesiącach najtrudniejsze?

Najtrudniejsza była współpraca z działaczami sportowymi, którzy obracali się w polskiej piłce nożnej. Nie chcę wymieniać z nazwy PZPN-u, bo tu nie chodzi tylko o PZPN. Chodzi o wszystkich ludzi, którzy w piłce nożnej pracowali w tamtym okresie. Patrząc na obecną sytuację, to się zmieniło, może nie drastycznie, ale wyraźnie. Wówczas wielką przeszkodą było to, że wiele osób związanych z piłką nożną traktowało Football Academy po prostu jako projekt konkurencyjny i zagrożenie dla swojego spokojnego bytu; tego, że to oni decydują, jak się w Polsce trenuje i rozwija dzieci w futbolu. Tymczasem przyszedł młody gościu, który stwierdził, że zrobi to lepiej, da dzieciom i rodzicom szansę rozwoju w znacznie bardziej godziwych warunkach i skoncentruje się na pracy, traktując rodzica jako klienta, a dziecko jako najważniejszą osobę w szkółce. Nagle cały wcześniejszy porządek został zburzony. Jak pokazał czas, chyba słusznie. Wiele z tych podmiotów musiało się zreformować przez to, że my pokazaliśmy dziecięcą piłkę nożną w zupełnie nowym wydaniu i niejako zmusiliśmy ich, żeby poszli w tę samą stronę. Mam na myśli poprawę infrastruktury, bardziej wykwalifikowanych trenerów, lepszy sprzęt, a przede wszystkim metody treningowe oraz podejście do dzieci i obcowanie z rodzicami czy atrakcje dla zawodników.

Dziecięca piłka nożna stała się przedsięwzięciem, które obarczone jest już pewnymi oczekiwaniami. Reforma była ogromna. Oczywiście problemem ciągle pozostaje infrastruktura sportowa w Polsce. Pewnie gdyby zarówno bezpłatnych, jak i płatnych boisko było więcej, Football Academy byłoby dwa, trzy, a może i cztery razy większe. To nas w chwili obecnej hamuje. Nie brakuje w Polsce wykwalifikowanych trenerów, zawodników, ani chęci do trenowania. Trochę brakuje infrastruktury, choć oczywiście program „Orlik 2012” tak naprawdę w ogóle pozwolił na tak szeroki rozwój Football Academy.

Jak koordynuje się 200 ośrodków? To chyba nie jest łatwe przedsięwzięcie.

Koordynacją zajmuje się sztab ludzi. W innym wypadku byłoby to niemożliwe. Najważniejszą osobą jest oczywiście manager danego ośrodka, dzięki któremu ten ośrodek może prawidłowo i płynnie funkcjonować. Tak naprawdę on sam koordynuje bieżące działania swojej szkółki. Zupełnie inną sprawą są wytyczne i nadzór nad każdym ośrodkiem naszej Centrali. Tutaj pieczę sprawują osoby o ogromnym doświadczeniu, odpowiedniej charyzmie i przede wszystkim inteligencji, które zarządzają tymi ośrodkami. Biorąc pod uwagę rozmiar i wpływ Football Academy na dziecięcą piłkę nożną w Polsce i Europie, ja w chwili obecnej obserwuję ośrodki i wytyczam ścieżki stabilnego rozwoju całej Football Academy.

Jaki jest odbiór ośrodków w Wielkiej Brytanii wśród Polaków i Anglików?

Jest bardzo pozytywny, ponieważ my przenieśliśmy do Anglii dla żyjących w niej Polaków kawałek ojczyzny. Przygotowujemy dla nich treningi piłkarskie prowadzone po polsku, integrujemy ich w środowisku polonijnym, a rodzice cieszą się, że mogą w takich warunkach przebywać. Okazuje się, że dla dziecka i jego rodzica najważniejsze nie jest to, żeby szkółka piłkarska była pod logiem Arsenalu czy Chelsea, ale żeby panująca w niej atmosfera była dobra. Polak w angielskiej szkółce piłkarskiej nie odnajduje się jednak tak dobrze jak w polskiej, gdzie mówimy w jego ojczystym języku, znamy jego mentalność, wiemy, czego potrzebuje i rozmawiamy o tematach, które go interesują. To prawda, że gdy Football Academy wchodziło na rynek angielski, musieliśmy trochę „posprzątać” po naszych poprzednikach, którzy próbowali prowadzić szkółki piłkarskie trochę „na czuja”, nie mając doświadczenia, a samą ideę. Niestety często była to idea dla pieniędzy. My kierujemy się zupełnie innymi przesłankami, stąd ten projekt stabilnie się rozwija, ma niezwykle dużą rzeszę zadowolonych klientów i odniósł sukces.

Szkolicie dzieci w wieku 4-12 lat. Co dalej dzieje się z najzdolniejszymi nastolatkami? Macie jakiś pomysł dla ich rodziców, którzy chcieliby, aby ich dzieci kontynuowały przygodę z piłką?

To pytanie padało od samego początku rozwoju Football Academy i była to pewna zagwostka. Wówczas mieliśmy na to plan, a w chwili obecnej mamy już konkrety. Ścieżka rozwoju zawodnika powyżej 12. roku życia w Football Academy jest dwutorowa. Jedna ścieżka jest dla tych, którzy aspirują do zawodowej piłki nożnej, a druga to ścieżka nie tyle amatorska, co dla tych traktujących piłkę nożną jako hobby, dobrą zabawę i fajną formę spędzania wolnego czasu. Tak zwana „ścieżka zawodowa” polega na przejściu do Football Academy School of Excellence, czyli naszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego znajdującej się w Szczecinie. Tam są już treningi dziewięć razy w tygodniu, szkoła z internatem i wysoki poziom zaangażowania mentalnego. Do szkoły jest się dostać dość ciężko i mają na to szansę tylko nieliczni, którzy prezentują odpowiednio wysokie umiejętności. Jest to szkoła zawodowa, którą oczywiście suplementujemy innymi akademiami.

Współpracujemy blisko np. z Akademią Lecha Poznań, ale również innymi akademiami, do których przekazujemy następnie naszych zawodników. Oczywiście ogromna rzesza zawodników niekoniecznie chce jednak jechać do innego miasta, żyć w bursie i podyktować swoje życie rozwojowi piłkarskiemu. Dla tych wszystkich zawodników mamy inne odpowiedzi. Jedną z nich jest Football Academy Juniors, czyli grupy treningowe dla zawodników w wieku 13-14 lat i takie trochę przedłużenie Football Academy. To ma miejsce w wybranych miastach, gdzie przypominamy już bardziej klub juniorski. Jeszcze inną odpowiedzią na zapotrzebowanie kontynuacji jest to, że po prostu polecamy naszych zawodników do lokalnych klubów, z którymi współpracujemy, a które prowadzą regularne grupy w starszych kategoriach wiekowych. Dla nas jest to w chwili obecnej temat trudny, wymagający o wiele innych finansów i dotacji miejskich. Nam nie zawsze jest taką dotację łatwo zdobyć z racji tego, że nadal jesteśmy podmiotem stosunkowo nowym i ciężko nam konkurować pod tym względem z klubami wrośniętymi w DNA poszczególnych miast. Na szczeblu organizacyjnym, szkoleniowym czy bazy sportowej absolutnie nie mamy się jednak czego wstydzić. Nie rzadko przerastamy te kluby o trzy długości ciała.

10

Wracając jeszcze na chwilę do FASE, jakie jest Wasze podejście do łączenia sportu z edukacją?

Football Academy School of Excellence to nie tylko treningi piłkarskie i ukierunkowanie młodego zawodnika na rozwój do poziomu zawodowstwa. FASE ma olbrzymią misję edukacyjną. Jest to szkoła o bardzo wysokim profilu, która mieści się w budynkach Szkoły Leonarda Piwoniego, czyli prywatnej szkoły szczecińskiej. Ma ona niesamowite wyniki. Wywodzi się z niej wielu olimpijczyków i znanych absolwentów. FASE to zatem nie tylko wyzwanie pod kątem piłkarskim, ale również edukacyjnym. My dajemy zawodnikom olbrzymią szansę rozwoju osobistego: ich umiejętności i kwalifikacji zawodowych, które będą mogli następnie wykorzystać zarówno jeśli nie powiedzie im się w futbolu, jak i w późniejszym życiu. Wymaga to oczywiście z ich strony olbrzymiego poświęcenia, ale chyba takie nastały czasy. Jeżeli młoda osoba nie poświęci się w tym wypadku piłce nożnej i jednocześnie nauce, nie osiągnie sukcesu. Piłka nożna to już nie jest sport dla mniej inteligentnych osób, które nie potrafią się wysłowić, ani nie znają języków. Piłkarz XXI wieku, a już powoli – wiem, że to zabrzmi abstrakcyjnie – XXII wieku, czyli jeszcze kolejna fala, potrzebuje, aby jego bardzo wysokie umiejętności piłkarskie szły w parze również z wysoką inteligencją, kulturą osobistą, znajomością języków i wiedzą ogólną. Bez tego nierzadko ciężko dostać się do klubu europejskiego. Świat się zmienia. Piłkarz nie może być już po prostu człowiekiem, który umie tylko kopać piłkę. Musi reprezentować coś więcej.

Jak zaczęła się Wasza współpraca z Lechem Poznań?

Zaczęła się w 2010 roku i była przygotowana z premedytacją. Ja od zawsze zabiegałem o względy Lecha Poznań przy projekcie Football Academy przede wszystkim z racji tego, że jestem praktycznie od dziecka kibicem Kolejorza. Kiedy zaczęliśmy rozwijać szkółkę piłkarską w Poznaniu, naturalną koleją rzeczy było to, że Football Academy Poznań zwróciło się do Lecha o współpracę. Na szczęście trafiliśmy na podatny grunt. Lech Poznań był zawsze ukierunkowany na rozwój młodych piłkarzy i zauważył, że my jesteśmy w stanie dostarczać im odpowiednie talenty, jak i również może na tamten czas nie pomóc, ale współpracować przy rozwoju młodych zawodników. W tym momencie można już powiedzieć z pełną premedytacją, że obecnie pomagamy szkolić zawodników Lechowi Poznań.

Ta przygoda zaczęła się w 2010 roku od ważnego wydarzenia – pierwszego campu piłkarskiego z udziałem klubu Bolton Wanderers, który wówczas występował w angielskiej Premier League. Tak naprawdę to był taki milowy krok w dalszym rozwoju naszej współpracy. My przygotowaliśmy we Wronkach, czyli w bazie treningowej Lecha Poznań, camp piłkarski z udziałem trenerów Boltonu, na który zaprosiliśmy również trenerów Lecha. Camp okazał się tak dużym sukcesem organizacyjnym i na tyle wartościowym wydarzeniem, że Lech stwierdził, iż chyba warto pójść z nami jeszcze krok dalej. Zauważono, że reprezentujemy naprawdę dobry poziom organizacyjny, mamy stosowną wiedzę piłkarską i jesteśmy fajnym partnerem do rozwoju kolejnych projektów. Współpraca ewoluowała krok po kroku, aż w 2014 roku klub postanowił nam zaproponować współpracę przy Lech Poznań Football Academy, czyli zagospodarowaniu olbrzymiej luki, którą Lech posiadał w tamtym czasie. Mowa o trenowaniu dzieci poniżej 6. roku życia. Nabory do Kolejorza zaczynały się wówczas nawet dopiero od 8. roku życia. W chwili obecnej, dzięki Lech Poznań Football Academy, jest to czwarty rok życia. Pomogliśmy Kolejorzowi zagospodarować teren, w którym czujemy się najlepiej, czyli trening piłkarski najmłodszych i absolutnie najmłodszych dzieci.

lpfa

Skoro jesteśmy przy partnerach, jak doszło do Waszej współpracy ze wspomnianym Boltonem?

Historia z Boltonem to jest w ogóle historia na opowieść, a może nawet książkę! Bolton Wanderers to klub, którego fanem jest Jason Durkin, czyli współwłaściciel Football Academy. Trochę tak jak u mnie z Kolejorzem, tak samo u Jaya zawsze występowała olbrzymia chęć współpracy z klubem z wówczas Reebok, a obecnie Macron Stadium. Podobnie jak w Polsce, zwróciliśmy się do klubu z Boltonu o współpracę. O dziwo, ponieważ to w klubach Premier League dość trudne, zostaliśmy potraktowani poważnie. Zaproszono nas na kolację z okazji zakończenia sezonu w roku 2010. Na tej kolacji, gdzie byli oczywiście wszyscy włodarze, pierwszy zespół i inne osoby decydujące o losach klubu, spotkaliśmy się z Davidem Baileyem, który zajmował się wówczas projektem International Soccer Schools, czyli rozwojem, dostarczaniem i zarażaniem filozofią klubu za granicą. Dave nigdy wcześniej nie był ani w Polsce, ani w Europie Środkowo-Wschodniej. Stwierdził, że jest to bardzo fajny kierunek. Uznał, że wielu utalentowanych piłkarzy pochodzi z naszego kraju, a zatem warto spróbować i zobaczyć, czy klub z Boltonu znajdzie tam swoich fanów i zainteresowanie rynku. Zorganizowaliśmy camp, o którym wspomniałem wcześniej i tak naprawdę cała ta układanka złożyła się w spójną całość. Klub z Boltonu zaczął współpracować zarówno z nami, jak i z Lechem.

Od tamtego momentu nasza współpraca rozwijała się bardzo dynamicznie. Organizowaliśmy kolejne campy, nasi trenerzy jeździli na staże, woziliśmy naszych najbardziej utalentowanych zawodników do Akademii Boltonu. Niestety później coś w klubie się posypało. Doszło do degradacji do niższej ligi, później do kolejnej, zmiany właścicielskiej i tragicznej śmierci prezesa Gartside’a. Nasze stosunki trochę się ochłodziły i w tym momencie nasza współpraca ma charakter wyłącznie podstawowy, mało dynamiczny.

23

Football Academy ma wiele projektów pobocznych, z którego jest Pan najbardziej dumny?

To jest trochę takie pytanie jak: z którego dziecka jest Pan najbardziej dumny? Ciężko wskazywać, ale mnie osobiście zawsze najbliższe sercu są te projekty, które są najświeższe. Zawsze to najmłodsze dziecko jest przecież najbardziej rozczulające! Najświeższym projektem jest Football Park, czyli projekt centrów piłkarskich, które rozwijamy na terenie całego kraju. Jest to też nasz projekt najdroższy, najbardziej wartościowy i o największej kapitałochłonności. Ma nam dać nie tylko bazę sportową dla Football Academy, ale również przenieść na polski grunt projekt, który w Anglii nazywa się Powerleague. Jest to liga pomiędzy centrami piłkarskimi i okazja do tego, aby ludzie zainteresowani futbolem mogli trenować w godziwych warunkach. Poza nawierzchnią piłkarską taki obiekt posiada również strefę barową, monitoring, systemy hi-fi czy rezerwacji online. To po prostu taka siłownia w wersji piłkarskiej i zupełnie inny poziom podania piłki nożnej niż rozpadający się orlik czy boisko piłkarskie gdzieś pośrodku lasu, które zbieranina chłopaków próbuje wynająć od lokalnego klubu. Ten projekt jest mi najbliższy, ale oczywiście jestem dumny również z innych projektów, takich jak wspomniane Football Academy School of Excellence i Lech Poznań Football Academy, a także Football Baby, czyli projekt zajęć ogólnorozwojowych dla dzieci już dwu- i trzyletnich.

Gdyby któryś z czytelników PracaSport.pl chciał zostać managerem ośrodka Football Academy, co musi zrobić? Czy są jakieś konkretne wymagania?

Ścieżka rozwoju jest wyraźnie zarysowana. W Football Academy dbamy o to, żeby osoba, która dołącza do projektu, miała okazję do rozwoju osobistego, zawodowego i finansowego, a do tego oczywiście miała z tego ogromny „fun”. Oczywiście Football Academy żyje ośrodkami, więc otwieranie nowych oddziałów jest dla nas kluczowe i jest to podstawa naszej działalności. Osoba, która chciałaby taki nowy ośrodek otworzyć, oczywiście musi przejść pewne kryterium kwalifikacji. Nie przyjmujemy wszystkich osób, które chcą otworzyć szkółkę. Weryfikujemy taką osobę pod kątem umiejętności i charakteru, a także psychologicznym, ponieważ pamiętajmy o tym, że jest to praca z małymi dziećmi i w projekcie, który ma określoną, dużą renomę. Nie możemy sobie pozwolić na przypadkowe osoby. Oczywiście proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie jesteśmy tutaj zwariowani. Jeśli ktoś jest ambitny i nie ma żadnych złych intencji, na pewno będzie mu dane z Football Academy współpracować. W momencie gdy taka osoba zostaje pozytywnie zweryfikowana, zaczynamy proces przygotowania do otwarcia szkółki. Uczymy tego, jak szkółkę prowadzić, jakie są potrzebne czynniki do jej otwarcia, jakie warunki trzeba spełnić, czego poszukiwać i jak dograć wszystkie szczegóły. To wszystko po to, aby rodzic, który przyjdzie na pierwszy trening, powiedział: „ale tu jest świetnie” i chciał zostać. Pełne „know-how” z naszej strony jest zabezpieczone. Taka osoba nie musi się martwić o to, że zostanie pozostawiona samej sobie. Nasz dział rozwoju sieci dba o nią od momentu zgłoszenia się do nas, przez przygotowanie do otwarcia, po samo otwarcie, które jest oczywiście dopiero pierwszym etapem. Kolejny etap to utrzymanie szkółki i jej rozwój do rozmiarów takich ośrodków, jak Leszno czy Piła, w których trenuje ponad 300 dzieci.

Wszystkim czytelnikom Pracasport.pl mogę powiedzieć tylko tyle, że warto. Bardzo mało osób, bo jakieś pojedyncze zawsze się zdarzają, jest niezadowolonych ze współpracy z Football Academy. Oczywiście nie można powiedzieć, że przychodząc do Football Academy, wszystko samo się kręci. Potrzeba osoby, która lubi i umie pracować, ale gwarantuję, że satysfakcja z tej pracy jest olbrzymia. Jeśli ktoś jest fanem piłki nożnej, a do tego lubi pracować z dziećmi, ciężko jest mi znaleźć drugą równie satysfakcjonującą pracę jak ta!

8

Obserwuj Football Academy na Twitterze

Nie przegap wymarzonej pracy!
Najlepsze oferty co wtorek na Twoim mailu.