Wywiad: Krzysztof Przepióra – Borussia.com.pl

Damian Jursza

Damian Jursza

Test

Krzysztof Przepióra – założyciel i redaktor naczelny największej polskiej strony internetowej poświęconej Borussii Dortmund w obszernej rozmowie odsłania kulisy funkcjonowania tego serwisu.

Zacznijmy mocno. Czy w związku z odejściem Roberta Lewandowskiego do Bayernu i długotrwałą kontuzję Kuby Błaszczykowskiego odczuliście mocno spadek statystyk?

Nie i nawet aktualna, słaba dyspozycja Dortmundu w Bundeslidze w żadnym stopniu nie wpłynęła na oglądalność Borussia.com.pl. Myślę, że Borussia swoimi dobrymi występami i sukcesami – dwukrotne zdobycie mistrzostwa Niemiec oraz udział w finale Ligi Mistrzów po prostu wypracowała sobie pewną markę i sympatie wśród polskich kibiców. Podobna sytuacja jeżeli chodzi o ogólne zainteresowanie klubem miała już miejsce w przeszłości, kiedy Dortmund wygrywał Ligę Mistrzów w 1997 roku. Tuż po tym triumfie Dortmund spuścił nieco z tonu, a wciąż cieszył się sporym zainteresowaniem. Owszem, w czasach Ebiego Smolarka statystyki były mniejsze, ale uważam, że wzrastały wraz z sukcesami i odbudowywaniem się klubu. Swoją drogą ciekawi mnie, jak wygląda obecnie sytuacja w Bayernie Monachium po przyjściu Lewandowskiego, ale strzelam w ciemno, że statystyki są porównywalne. Bayern to Bayern i polski piłkarz tego nie zmieni. Podobnie jest z Dortmundem.

Czy polski serwis o jednym z najpopularniejszych zagranicznych klubów sportowych to jeszcze hobby czy już mały biznes?

Od samego początku i do samego końca prowadzenie serwisu internetowego o ukochanym klubie będzie dla mnie hobby. Statystyki i ewentualne zarobki nie mają w tym przypadku najmniejszego znaczenia. Borussia jest częścią mojego życia, podobnie jak moich redakcyjnych kolegów i pisanie o niej zawsze będzie naszą pasją. Owszem, na dzień dzisiejszy można liczyć na zyski, ale jak dobrze wiemy dochodzą jeszcze koszty utrzymania serwisu, a jakiś czas temu zmieniliśmy wizualizacje strony, co także wiązało się z pewnymi wydatkami. Reklamy zamieszczane na stronie pozwalają na pokrycie kosztów takich inwestycji.

Opowiedz zatem trochę o początkach Twojej pasji. Skąd pomysł na stronę akurat o Borussii?

Borussią Dortmund interesuję się od dzieciństwa, a historia mojego kibicowania sięga 1997 roku i pamiętnego finału Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn. Miałem wówczas osiem lat i było to jedno z pierwszych spotkań piłkarskich, jakie obejrzałem. Dortmund pokonał wielki Juventus, który był zdecydowanym faworytem tego spotkania, co zapoczątkowało ogromną popularność BVB w Polsce. Pamiętam, że koszulki z nazwiskiem Larsa Rickena można było spotkać wówczas na każdym kroku. Od momentu tego spotkania regularnie śledziłem informacje z Dortmundu, jednak ze względu na ograniczone pole manewru opierałem się na prasie i sprawdzaniu wyników w telegazecie. W 2006 roku w moim domu pojawiło się stałe łącze, ale pomysł na stronę o Borussii narodził się nieco później. Wcześniej zbierałem redaktorskie szlify na portalu Transfery.info. Dopiero później zdecydowałem się na założenie własnego portalu, a zdecydował o tym fakt, iż aktualnie nie istniała w Polsce żadna strona o tej tematyce. Doskonale pamiętam sezon 2006/07, kiedy Borussia niemalże do końca walczyła o utrzymanie w lidze. W rundzie wiosennej pogrążeni w głębokim kryzysie czarno-żółci zdołali pokonać na własnym stadionie Bayern Monachium 3:2, a dla mnie był to sygnał i czynnik mobilizujący do podjęcia konkretnych działań.

Twoja strona nie jest jedyną poświęconą BVB. Jak oceniasz konkurencję? Rywalizacja o względy czytelników wpływa na Was pozytywnie czy lepiej być na rynku monopolistą?

Być może zabrzmi to arogancko, ale tak naprawdę w dalszym ciągu Borussia.com.pl jest monopolistą jeżeli chodzi o tematykę Borussii Dortmund w Polsce. Istniejmy w sieci od 2007 roku, cieszymy się ogromnym uznaniem kibiców BVB i możemy pochwalić się sukcesami, o których nasza konkurencja może jak na razie tylko pomarzyć. Przykładów jest wiele, jak chociażby wywiady z zawodnikami Borussii przeprowadzonymi specjalnie na potrzeby naszego portalu (Łukasz Piszczek dla Borussia.com.pl, Mats Hummels dla Borussia.com.pl, czy też obecność mojej osoby w mediach: (nagranie na żywo w RodinTV, oraz wiele innych jak chociażby wypowiedzi dla Wiadomości TVP, Wydarzeń Polsatu czy występ w audycji Polskiego Radia). Tak naprawdę nie widziałem i nie widzę żadnego zagrożenia dla Borussia.com.pl. Robimy swoje, po prostu.

Co byś powiedział młodym osobom, które na fali popularności Piszczka, Błaszczykowskiego i Lewandowskiego marzą o założeniu własnej strony o Borussii. Niech próbują czy Twoim zdaniem lepiej dołączyć do istniejącej już redakcji?

Nigdy nie byłem zwolennikiem zakładania kilku stron o Borussii z jednego prostego powodu. Uważam, że fani powinni się jednoczyć w jednym miejscu, tworzyć swego rodzaju społeczność, a takim miejscem jest bez wątpienia Borussia.com.pl. Owszem fajnie jest posiadać własny serwis internetowy, ale nasuwa się pytanie po co? Uważam, że jeżeli ktoś marzy o karierze dziennikarskiej i chce się pokazać, to o wiele większe szansę na zaistnienie ma pisząc na forum znanego, renomowanego serwisu niż na nowej, anonimowej stronie, którą odwiedza garstka czytelników.

Czy w takim razie aktywizujecie w jakiś sposób społeczność wokół strony? Organizowaliście może jakieś zloty fanów w kraju lub wyjazdy na mecze BVB?

Dobrą okazją do organizowania zlotów są mecze Borussii w Polsce. Spotykaliśmy się podczas spotkań BVB w Poznaniu i Wrocławiu. Z racji, że Dortmund coraz częściej pojawia się w Polsce jest to dobra okazja, aby spotkać się w gronie znajomych ze strony/forum, obejrzeć wspólnie mecz i napić się piwa. Jeżeli chodzi o wyjazdy na mecze Borussii, to dużo dzieje się na naszym forum. Organizowane są wspólne wyjazdy niemalże na każdy mecz Dortmundu.

Wiadomo, że w przypadku serwisów internetowych większość osób pracuje zdalnie w swoich domach. W jaki sposób komunikujecie się wewnątrz redakcji? Z jakich narzędzi korzystacie w codziennej pracy?

Ciężko tutaj o innowacyjne rozwiązania. Mamy grupę redakcyjną na Facebooku, gdzie rozdzielamy pracę każdego dnia. Redaktorzy mają jasno określone zadania za które odpowiadają. W przypadku, kiedy ktoś nie może się z nich wywiązać, znajduje zastępców. Generalnie komunikujmy się przez Facebooka. Jeżeli ktoś nieosiągalny jest przed dłuższy czas, to trzeba do niego po prostu zadzwonić.

Nie będę pytał o szczegółowe statystyki serwisu, ale interesuje mnie w jaki sposób staracie się dotrzeć do nowych czytelników. Na Facebooku fanpage ma ponad 30 tysięcy fanów. Jaki procent ruchu na stronie pochodzi z kanałów social media? W jaki sposób Twoim zdaniem serwisy sportowe mogą zwiększyć oglądalność?

Najfajniej byłoby, gdyby Borussia ponownie dotarła do finału Ligi Mistrzów i tym razem go wygrała. Wówczas wszystko odbyłoby się drogą autopromocji. To jednak tylko i wyłącznie moje pobożne życzenie. Prawdę powiedziawszy nie śledzę jakoś super szczegółowo analiz porównawczych. Studiowałem ekonomie i pamiętam, jak na drugim roku studiów miałem analizę ekonomiczną. Nienawidziłem tego przedmiotu i teraz wszelkie wykresy, nawet te facebookowe traktuję… bardzo ogólnikowo. Ruch jest zadowalający, a 30 tysięcy polubień na Facebooku to naprawdę dobry wynik jeżeli chodzi o stronę klubową. Większe kluby, takie jak Liverpool, Juventus czy Milan są pod tym względem daleko za nami. Jeżeli chodzi o dodatkowe źródła promocji, to jesteśmy w trakcie negocjacji z magazynami piłkarskimi ukazującymi się w kioskach i na razie postawimy na tego typu reklamę.

Jak wspominałeś serwis ma ugruntowaną pozycję na rynku i nie boi się konkurencji. Na pewno macie jednak przed sobą nowe pomysły. Jakie zatem macie plany na najbliższą przyszłość?

Tak i potwierdzę to po raz kolejny. Borussia.com.pl jest prawdziwym polskim centrum BVB, ale aby tak było zawsze, musimy przede wszystkim pracować dalej z taką samą pasją i zaangażowaniem. Wszystko co robimy, robimy z miłości do Borussii i jest to nasza recepta na sukces. Jeżeli chodzi o plany na przyszłość, to nie lubię szumnych zapowiedzi i obietnic. Za bardzo kojarzą mi się one z polityką. Wolę konkretne działania, a te na pewno będą miały miejsce w przyszłości.

[fot. archiwum prywatne Krzysztofa Przepióry]

Nie przegap wymarzonej pracy!
Najlepsze oferty co wtorek na Twoim mailu.