Wywiad: Karol Kuśka – organizator spotkań Sportworking

Damian Jursza

Damian Jursza

Test

Już jutro w Warszawie w Green Cafe Nero Deloitte odbędzie się dziesiąte spotkanie w ramach Sportworking. To cykl nieformalnych eventów skierowanych do osób interesujących się zarządzaniem, marketingiem, PR-em i biznesem w sporcie.

Z okazji małego jubileuszu, Karol Kuśka szeroko opowiedział o swojej inicjatywie. Warto podkreślić, że przez dwa lata praktycznie od zera udało się mu zorganizować ważną przestrzeń do wymiany doświadczeń i kontaktów dla całej branży sportowej.

2 lata działania Sportworkingu to przede wszystkim:

  • 10 spotkań,
  • 6 miast (Warszawa, Katowice, Poznań, Kraków, Łódź, Gliwice)
  • 21 prelegentów i ciekawych wystąpień,
  • setki zadowolonych uczestników.

Kiedy przymierzałeś się do organizacji pierwszego Sportworkingu, w styczniu dwa lata temu, spodziewałeś się, że jutro znów w Warszawie odbędzie się 10 edycja Twojego projektu?

Dwa lata temu to była jedna wielka niewiadoma. Zorganizowałem pierwsze spotkanie w Warszawie. Nie wiedziałem, ile osób przyjdzie, w jaki sposób na tę inicjatywę zareagują ludzie. Nie miałem pojęcia, czy kolejne spotkanie w ogóle się odbędzie, czy może schowam projekt „Sportworking” znów do swojej szuflady. Miłe przyjęcie środowiska i spora frekwencja dodała mi pewności. Wiedziałem, że skoro udało się w Warszawie to mogę spróbować zorganizować spotkanie również w innym mieście.

Wtedy pojawił się w mojej głowie pomysł – Sportworking będzie projektem ogólnopolskim.  Zdaję sobie sprawę, że jest to duże wyzwanie. Szczególnie, że lubię mieć wizję tego jak dany projekt będzie wyglądał za kilka miesięcy czy lat. Mam świadomość, że najliczniejsze pod względem frekwencji będą wydarzenia w Warszawie. Naturalnie determinuje to otoczenia. Stolica, siedziba wielu agencji, związków, klubów i firm działających w sektorze szeroko pojętego sportu.

Możesz powiedzieć na czym, tak naprawdę polega Sportworking i jaki jest jego cel?

Idea jest prosta. Chciałbym, aby środowisko sportowe w Polsce się znało, integrowało a zarazem wymieniało swoimi doświadczeniami. Staram się, aby na każdym Sportworkingu gościli prelegenci, którzy pokażą doświadczenie wynikające ze swojej pracy, zaprezentują liczby i rozwiązania, które w niej wykorzystują. Może być to inspiracją dla innych osób, które realizują inne działania na co dzień w swoim miejscu pracy, bardzo często w innym sporcie.

Jako branża jesteśmy stale na etapie rozwoju. Musimy dążyć do większej profesjonalizacji związków czy klubów a także wspierać małe inicjatywy sportowe. Do tego niezaprzeczalnie potrzebne są już dziś i będą w przyszłości osoby z doświadczeniem i know-how. Biznes też powinien korzystać z konsultingu osób, które wiedzą, jak komercjalizować produkt w sektorze sportowym bądź efektywnie wykorzystać sponsoring w sporcie i przez sport.

2019.01.14 Poznań, Sportworking #5
Foto: Norbert Barczyk / PressFocus

Skąd u Ciebie pojawiła się chęć organizacji takich nieformalnych spotkań dla osób zainteresowanych szeroko pojętym środowiskiem sportowym? Dlaczego w ogóle zdecydowałeś się na ten projekt?

Pierwsza myśl pojawiła się gdy sam zauważyłem, że mimo iż na co dzień pracuje w tej branży, to brakuje mi takich spotkań. Siedząc codziennie za biurkiem, w pewnym momencie czasie zdajesz sobie sprawę, że zaczynasz przestawać poznawać nowe osoby. Osoby, które mają podobną „zajawkę” do twojej, poglądy bliskie twoim są wszędzie, jednak nie było miejsca, w którym można się spotkać i porozmawiać bez zobowiązań. To znaczy na luzie, przy piwie.

Jeden ze znajomych powiedział mi, że skoro czuję, że tego brakuje to żebym sam zabrał się za organizację. Często wśród znajomych pada mnóstwo propozycji wspólnych wyjazdów na wakacje, wycieczkę czy weekend. Potem najwięcej dyskusji jest w momencie, kiedy trzeba znaleźć chętnego – organizatora. Kogoś, kto znajdzie hotel, przelot, zaplanuje miejsca do odwiedzenia itp.  Ze Sportworkingiem było podobnie – wiedziałem, że coś takiego można zorganizować. Kiedy o tym opowiadałem zawsze słyszałem – “super sprawa!”,  “to jest potrzebne!”.

Jak myślisz, dlaczego nikt się wcześniej nie podjął organizacji takich wydarzeń? Po prostu nikt nie chciał wziąć na siebie tej odpowiedzialności. Ja jednak zaryzykowałem i nie żałuję. Sportworking nie jest inicjatywą komercyjną, więc bardzo często wymaga to ode mnie pracy w późnych godzinach nocnych. Nie mniej jednak każde kolejne spotkanie mnie napędza i dodaje energii do działania dalej.

Sportworking odbywa się w różnych miejscach w całej Polsce, możesz wytłumaczyć, jaki jest klucz doboru tych lokalizacji? Czym się kierujesz?

Przede wszystkim Sportworking odbywa się tam, gdzie osoby z którymi współpracuję wyrażają na to chęć. Jeśli dogaduje się ze współgospodarzem to zazwyczaj bardzo szybko ustalamy datę i szczegóły, a ja dopinam kwestie związane z prelegentami, promocją wydarzenia i komunikacją w Internecie.

Oczywiście biorę pod uwagę również potencjał danego miasta. Duże ośrodki generują automatycznie więcej podmiotów sportowych i osób zainteresowanych tematyką biznesu w sporcie. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy zamknięci na nowe lokalizacje, które pozwolą otworzyć przed Sportworkingiem kolejne drzwi. Dlatego też moja skrzynka mailowa jest otwarta na wszelkie propozycje.

Z jakimi wyzwaniami musisz się mierzyć organizując spotkania? Robisz to wszystko sam, czy masz może grupę osób, które Ci pomagają? Czy cykliczność tego wydarzenia pozwoliła na wypracowanie trwałych, regularnych współprac?

Generalnie całość “od A do Z” koordynuje sam, ale Sportworiking nie odbyłby się gdyby nie grupa przyjaciół, która mi pomaga. Grafiki, copy do mailingów czy media społecznościowe, to jedne z zadań przy których zawsze mogę liczyć na wsparcie. Poza tym, to właśnie z nimi rozmawiam o projekcie. Wskazują mi elementy nad którymi można jeszcze popracować, co można poprawić.

Lubię pracować z ludźmi, słuchać ich uwag, a w szczególności konfrontować moje pomysły, które czasami potrafią storpedować, bądź na ich podstawie wymyślić coś lepszego. To idealny moment, aby im podziękować za ich wkład w to, że Sportworking cały czas funkcjonuje.

Jak oceniasz projekt, nie tylko przy okazji tego 10 spotkania, ale przede wszystkim po tych dwóch latach? Nad czym chciałbyś popracować przy organizacji kolejnych spotkań?

Ciężko obiektywnie ocenić swój projekt. Skupiam się zazwyczaj na elementach, które w mojej ocenie nie działają, ale nie chce się tutaj publicznie „punktować” (śmiech). Duże rezerwy mamy w cykliczności spotkań, czy w komunikacji ze społecznością.

Poza tym chciałbym skuteczniej docierać do związków i klubów sportowych. Często zastanawiamy się w szerszym gronie nad tematem nieobecności osób pracujących w otoczeniu sportowym. Staramy się znaleźć odpowiedź na pytanie “dlaczego inicjatywa, która dostarcza w pewien sposób know-how i jest „na wyciągnięcie ręki” nie jest dla nich atrakcyjna?”

Dla mnie jako osoby ze Śląska, która zna kondycję wielu klubów z tego regionu, zawsze zastanawia dlaczego te osoby nie przychodzą na nasze spotkania. Tym bardziej, że region liczy kilkanaście drużyn grających na pierwszym czy drugim poziomie rozgrywkowym w kraju w różnych dyscyplinach. Mocniej chciałbym zaistnieć (szczególnie to we współpracy z klubami z danego miasta, gdzie jest organizowany Sportworking), w środowisku biznesowym, jakim często bywa Klub Biznesu danego klubu. Podsumowując to w tych obszarach widzę jeszcze wiele rezerw, dla mnie i dla Sportworkingu.

Czy możesz, już dziś powiedzieć, w którym kierunku to wszystko zmierza?

Jak wspomniałem wcześniej. Sportworking ma być przestrzenią do nabywania wiedzy, którą przedstawiają praktycy z dziedziny marketingu sportowego, zarządzania czy biznesu w sporcie. Plany na przyszłość tworzy każde kolejne spotkanie. Ciągle analizuję co było dobrze, a co źle. Mam wiele pomysłów i spostrzeżeń, ale to jeszcze nie jest czas, by mówić o nich głośno. Jako ciekawostkę powiem tylko, że ostatnio otrzymałem zapytanie dotyczące organizacji Sportworkingu w innym kraju i bardzo mnie to zaintrygowało.

Czego Ci można życzyć przy okazji tego 10-tego spotkania?

Jutro to przede wszystkim tego, abyśmy się wszyscy zmieścili. (śmiech) Zapowiada się rekordowa frekwencja. Co do całości projektu to wytrwałości w realizacji wyznaczonych celów, a także kolejnych nowych pomysłów na udoskonalanie i rozwój Sportworkingu, przede wszystkim także żebym mógł nadal liczyć na wsparcie bliskich mi osób.

 

Nie przegap wymarzonej pracy!
Najlepsze oferty co wtorek na Twoim mailu.