Wywiad: Natalia Doległo – dziennikarka, autorka książki „Lewy. Sylwetka piłkarza”
Damian Jursza
W 8 dni napisać biografię Roberta Lewandowskiego? I to na ponad dwustu stronach! Niemożliwe? A jednak! Poznajcie Natalię Doległo, która dokonała tej niebywałej sztuki.
Biografia Roberta Lewandowskiego ukazała się 5 czerwca, nakładem Wydawnictwa Otwartego. Książka przybliża historię piłkarza od jego dzieciństwa do finału Ligi Mistrzów.
Wiem, że to Pani pierwsza książka. Proszę opowiedzieć trochę o sobie i swojej przygodzie z dziennikarstwem.
Jako dziennikarka pracuję od kilku lat – zaczynałam w „Dzienniku Polskim” od obsługi meczów okręgówki. To sporo mnie nauczyło. Potem pracowałam w agencji sportowej i kilku portalach sportowych, równocześnie pisałam teksty do prasy kobiecej, co nadal robię. Skończyłam polonistykę i dziennikarstwo na UJ, a także, podyplomowo Zarządzanie Organizacjami Sportowymi. w Kontekście Procesów Integracji Europejskiej.
Kobiety w dziennikarstwie sportowym to mimo wszystko rzadkie zjawisko. Skąd zainteresowanie piłką? Pamięta pani swój pierwszy mecz na stadionie?
Pierwszego meczu w pracy nie pamiętam, na pewno było to spotkanie ligi okręgowej. Natomiast od lat jeździłam na spotkania jako kibic. Oczywiście zbierałam autografy i marzyłam o tym, jak to kiedyś będę dziennikarzem sportowym. Jeśli chodzi o sport, to ja nie ograniczam się tylko do piłki, oglądam i piszę też czasami o F1 czy siatkówce. Tak jak mówiłam, zamykanie się tylko na jedną dyscyplinę czy nawet na jedną dziedzinę ogranicza.
Skąd pomysł na książkę o Robercie Lewandowskim?
To był pomysł wydawnictwa i zwrócono się do mnie z zapytaniem, czy jestem w stanie w przeciągu 8 dni napisać biografię Lewego. Podjęłam się tego zadania.
8 dni to zadanie z cyklu mission impossible. Był czas na sen?
Tak, wbrew pozorom spałam i to dużo ;) Poprosiłam też o pomoc dwóch kolegów: Mateusza Migę i Bogusława Limbergera. Bez ich pracy napisanie tej książki byłoby bardzo utrudnione.
W podobnym czasie powstała inna biografia Roberta Lewandowskiego, autorstwa Wojciecha Zawioły. Jak się Pani o tego odniesie?
Wiem, że powstała książka pana Zawioły, która jest autoryzowaną biografią. Na pewno po nią sięgnę.
Jak wyglądała współpraca z wydawnictwem?
Konsultowałam się z wydawnictwem a propos ilości rozdziałów, znaków w książce i tego, co powinno się w niej znaleźć. W wyznaczonym terminie oddałam publikację, która później została wysłana do korekty.
Nie czytałem jeszcze całej książki, ale jedynie dostępne dla mediów fragmenty. Czy ma Pani mocne nerwy? Pytam, bo będzie Pani narażona na różne negatywne komentarze ze strony internautów. Pani książka to historia kariery grzecznego chłopca, a większość woli czytać bardziej pogmatwane i niegrzeczne historie jak te Andrzeja Iwana czy Zlatana Ibrahimovica.
Nie mam mocnych nerwów, ponieważ jestem perfekcjonistką, więc negatywne komentarze na pewno mnie zabolą. Wiadomo, że mnóstwo rzeczy mogłabym napisać lepiej, gdybym tylko miała więcej czasu. Z pewnością udałoby mi się dotrzeć do kilku innych osób związanych z Lewandowskim i spróbować z nimi porozmawiać, niestety, musiałam się dostosować do terminu narzuconego przez wydawnictwo. Pewnie tak jest, że ludzie chcą kontrowersyjnych, pełnych alkoholu i zabawy historii piłkarskich, ale Lewandowski to po prostu inny typ piłkarza. Czy to źle, że mówi otwarcie o swojej wierze, pomaga dzieciom i jest wstydliwy? Wcale tak nie uważam.
Dlaczego zatem warto sięgnąć po tą książkę?
Czyta się ją szybko, jest napisana przystępnym językiem, zawiera sporo faktów z przeszłości Lewandowskiego, które warto poznać oraz wypowiedzi osób z nim związanych. No i po każdym rozdziale dodane są statystyki, które pokazują, w jakim czasie i gdzie Lewy strzelał gole. Wiadomo, że nie mogę się porównywać z biografią autoryzowaną i nawet nie mam takiego zamiaru, ale czytelnicy powinni być zadowoleni.
Duża część naszych czytelników to początkujący dziennikarze sportowi, z pewnością w głowach wielu z nich kiełkuje myśl o napisaniu książki sportowej. Nie wiedzą jak się za to zabrać. Ma Pani jakieś uniwersalne rady?
Przede wszystkim trzeba dużo czytać – nie tylko polskiej prasy, czy książek, ale także odwiedzać zagraniczne serwisy: BBC, Times, The Guardian, Kicker – są bardzo profesjonalnie prowadzone i zawierają sporo ciekawostek. Wiem, że polscy dziennikarze korzystają z tych stron i później piszą artykuły, ale ja wolę przeczytać tekst u źródła. Warto również próbować pisać o swoich lokalnych drużynach, w myśl zasady: myślisz globalnie, działasz lokalnie. Może stworzenie jakiejś strony internetowej (wywiady, tabele?). Trzeba pamiętać, że żaden dziennikarz od razu nie zostanie wysłany na mecze kadry czy ekstraklasy, najpierw trzeba pokazać, że umie się pisać o czwartej, trzeciej czy drugiej lidze, a dopiero potem próbować szczęścia np. na Euro.
Jakie ma Pani plany na przyszłość? Następna książka?
Dalej będę opisywała zmagania krakowskich drużyn i pisała teksty niezwiązane ze sportem (zajmuję się również pisaniem o kulturze, literaturze i sprawach społecznych). Uważam, że nie warto zamykać się w jednej tematyce, np. sportowej, bo dobry dziennikarz, to ktoś, kto potrafi napisać kompetentny tekst na każdy temat. Warto również mieć czas na inne pasje i na życie prywatne. Kolejna książka? Tak, ale czy sportowa? Marzę o beletrystyce.
[Fot. wuestenigel/Flickr]